piątek, 10 października 2014

Rozdział 1

Rankiem dnia następnego na nogach byłam już od 6.00 rano. Nie mogłam spać, a wcześniejsze przygotowanie się do zajęć było naprawdę potrzebne. Dzisiejsze lekcje miałam zacząć od geografii - przedmiotu, który jest mi bardzo bliski, tak jak historia. Chyba jedyne dziedziny nauki, których uczę się na luzie, dużo z nich zapamiętuję i nie mam z nimi problemu. Ale co się dziwić, znać geografię i historię to dla mnie podstawa i wręcz obowiązek, a to wszystko przez moje zadanie. No właśnie, zadanie... Nie każdy wie o co w nim chodzi. Ja sama do końca go nie rozumiem, ale wiem, iż będę je rozwiązywać przez długi, długi czas i na pewno nie sama. Potrzebuję do tego kogoś, kto mnie wesprze, pomoże... A w najgorszych wypadkach nawet dokończy to, co zaczęłam. A więc?

Moje zadanie jest bardzo proste. Bynajmniej słowem "proste" określam tutaj fragment księgi, które je opisuje:"Zamknij wrota i odkryj tajemnicę".

Do jasnej cholery! Jaką tajemnicę?


~*~

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Bez zastanowienia poszłam otworzyć.

- Witaj Sirio. - powitał mnie w progu mój nauczyciel.

- Dzień dobry Panie Profesorze.

Wpuściłam go gestem ręki.Następnie zasiedliśmy na ustawionych na przeciwko siebie fotelach w salonie.

- Zacznijmy może od powtórki z ostatniej lekcji. Przygotowałem dla ciebie mały test sprawdzający twoją wiedzę. Rozwiąż go proszę. Masz 20 minut, ponieważ nie jest zbyt długi.

Natychmiast zabrałam się za rozwiązywanie. Pytania były dość łatwe, przynajmniej z mojej dziedziny.

Po kilkunastu minutach oddałam kartkę, którą nauczyciel, przepraszam - Profesor, schował do walizki. Potem zrobiłam herbatę i podczas nauki rozmawialiśmy głównie o moim życiu.

- Wiesz Sirio - powiedział biorąc łyk herbaty. - Po raz pierwszy mam taką uczennicę.  Masz wiedzę, jednak zadziwia mnie jedno: dlaczego masz indywidualne nauczanie?

Usłyszawszy te słowa natychmiast odstawiłam kubek i odwróciłam wzrok. Dlaczego to go interesuje? Z drugiej strony, ktoś w końcu musiał spytać...

- Tak już mam. - wymusiłam delikatny uśmieszek, nadal nie zmieniając punktu, w który się patrzyłam.

- Jednak coś tu nie gra... Może ktoś bezpodstawnie nakazał ci siedzieć w domu, nie chodzić do szkoły, nie mieć znajomych...

- A co Pan może wiedzieć? - podniosłam wzrok. - Mam znajomych i to wielu. To moja sprawa, jaką naukę podejmuję i jak ona wygląda. Jeszcze jakieś pytania? - te ostatnie słowa wypowiedziałam przez zęby.

- Przepraszam! Nie chciałem cię denerwować! - najwyraźniej był zaskoczony i zmieszany.

- Nie szkodzi. Mimo wszystko uważam, że na dzisiaj koniec naszych zajęć.

- Jak chcesz. - spakował się i wyszedł bez pożegnania.

~*~

Usiadłam z powrotem na kanapie. Czułam, że ośmieszyłam się swym zachowaniem. Mimo to po chwili zupełnie zapomniałam o sytuacji sprzed kilku minut i postanowiłam się przejść. Do torebki wrzuciłam rogala z budyniem i małego tymbarka.

Wychodząc kilkakrotnie sprawdziłam, czy drzwi są zamknięte. Byłam na tym punkcie przewrażliwiona, bynajmniej teraz, kiedy znam tylko najbliższe otoczenie Danville. Dziś jednak wybrałam sobie inny cel: poznać jeszcze większą część miasta, by móc swobodnie się poruszać! Pełna optymizmu ruszyłam przed siebie.

Przemierzałam kolejne ulice. Na drogach non stop panował ruch, hałas i smród spalin sprawiały, że mało co nie oszalałam. Nie byłam przyzwyczajona do tego zgiełku. To nie jest to, co na Venixie. Tam jest wioska i zamek na wzgórzu - mój dom. No właśnie... Czy to miejsce mogę nadal nazywać swoim domem? Po tym ataku do dzisiaj nie wiem, czy moja matka przeżyła. Matka-królowa. Chociaż jestem dobrej myśli, częściej zaczynam wątpić, czy aby na pewno mam do kogo wracać. Jestem początkującym magiem, szesnastolatką z rodu królewskiego. I co mi po tym? Skoro teraz jestem daleko od swojej rodzimej planety?

Rozmyślając tak doszłam do parku. Przysiadłam na ławce i poczęłam podziwiać otoczenie. Zasadzone krzewy i kwiaty tuż przede mną tworzyły małe alejki, prowadzące do kilku niewielkich fontann. Widok ten był naprawdę wspaniały. A sam pomysł bardzo ciekawy.

W końcu opuściłam park i tą samą drogą postanowiłam wrócić do domu.

Przechodząc między dwoma budynkami zauważyłam jakąś ślepą uliczkę. Wyglądała normalnie. Na samym końcu dostrzegłam ciemną ścianę. Najprawdopodobniej był to mur. Chociaż to wszystko było takie oczywiste, coś mnie tam ciągnęło. Wyczułam śladowe ilości tajemniczej energii. Jak tego dokonałam? Tak po prostu. Mam taką umiejętność.

~*~

Weszłam do tych ciemności. Z każdym krokiem trzęsłam się ze strachu, nie lubię kiedy jest ciemno, dodatkowo było tu zupełnie cicho. Ręka dotknęłam muru i stało się coś, czego się nie spodziewałam. Moja dłoń dosłownie przeniknęła! Nieco wystraszona wycofałam się parę kroków do tyłu, łapiąc się za ów dłoń. Wzięłam kilka szybkich i głośnych oddechów, po czym ponownie zbliżyłam się muru. Tym razem dosłownie weszłam w niego i... znalazłam się po drugiej stronie.

Byłam w mieście. To pewne. Tyle tylko, że tutaj był dzień. Może jego początek, może dochodziło południe. Trudno mi to było stwierdzić. Szok zrobił swoje. Wyszłam z alejki, która wyglądała zupełnie jak ta poprzednia. Rozejrzałam się. Stałam tuz obok głównej ulicy. Ale co mnie zdziwiło, przechodnie nie byli... ludźmi. Były to przeróżne stworzenia: potwory, triceratony, zmutowane gady...
Nie przeraziłam się tym widokiem. Przyzwyczaiłam się do niego już dawno, kiedy jeden z moich zmarłych przyjaciół był kimś, przypominającym zombie. Chociaż nie "wykradał" mózgów. Był tylko strasznie blady i miał kilka blizn na twarzy i plecach.

Wzięłam kolejny oddech i poszłam przed siebie. To miasto wyglądało jak Danville, tyle tylko, że było odnowione. Budynki świeżo pomalowane, ulice wyremontowane... jakby zupełnie inny wymiar, inne oblicze miasta. Może to... przyszłość?




Kolejny rozdział jutro!






7 komentarzy:

  1. Dlaczego tu piszesz szybko notki a z I'M: AA trzeba dlugo czekac! To takie male pytanie. A jeśli chodzi o rozdział to przypadl mi do gustu. Siria to ciekawa postać i ta końcówka była mocna. Przeszła do innego świata ? Wow. Zadziwiasz mnie i jedno ci przyznam. Nie oglądam serialu o Zolwiach. I z tego powodu nieco się mogę pogubić . Fajnie ci to wyszło , a u mnie zmiana decyzji. Wieszajcie, czymkolwiek rzucajcie ale to jedyne rozwiązanie . Z tego powodu ostatnni dzień będzie w Lagoonie

    unprotected-colia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Siria jest rzeczywiście bardzo ciekawą, a zarazem tajemniczą osobą. Stwierdzam to już po prologu i pierwszym rozdziale, co jest na plus dla cb. :) Czekam też na obiecany dzisiejszy rozdział. Czy notki będą tak długie, jak te z IM:AA?

    OdpowiedzUsuń
  3. Popieram powyższe komentarze. Tym bardziej, że znam fabułę Sekretu. Teraz czekam tylko na jej rozwinięcie. Mam nadzieję, że przeczytam to, co zapowiadałaś.

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie FINAŁ . Unprotected zamyka się .

    unprotected-colia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no to jest genialne! Prolog był świetny,a rozdział pierwszy jeszcze lepszy!:-D Siria to bardzo ciekawa postać,jej historia bardzo mnie interesuje:-D Czuje,że to opo.będzie Mega:-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę się doczekać 2 rozdziału! Prolog i pierwszy rozdział były genialne. Bardzo ciekawa fabuła.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow. Wow! Super to napisałaś. Zaciekawilas mnie. Czekam na kolejna notkę :)

    OdpowiedzUsuń