poniedziałek, 13 października 2014

Rozdział 2

W końcu przysiadłam na ławce. Trochę zgłodniałam. Wyciągnęłam z torebki jedzenie i napój, po czym zaczęłam powoli "kąsać"rogala. Kiedy dobrałam się do budyniu, nie mogłam się oprzeć temu smakowi. Zjadłam dość szybko i z niezłym apetytem. Następnie usta przetarłam kilkakrotnie wilgotną chusteczką i spojrzałam przed siebie.

Swój wzrok zatrzymałam na furgonetce, która nagle zatrzymała się tuż przede mną, po drugiej stronie ulicy. Wysiadły z niej cztery zmutowane żółwie. Były bardzo umięśnione!

Wzrokiem śledziłam ich każdy ruch. Przy okazji spostrzegłam, iż każdy z nich nosi bandanę odpowiedniego koloru. To chyba miało ich wyróżniać.

Kiedy spojrzeli w moją stronę, spuściłam głowę, by nie wzbudzać podejrzeń. Usłyszałam kroki.

- Nie jesteś stąd, prawda? - zaczepił jeden z nich. W ogóle, jak on tu się... nieważne. Ale przecież!... nie no.... chwila! Oni byli tam!

- Skąd wiesz? - dopiero teraz podniosłam głowę i ujrzałam twarz żółwia z niebieską bandaną i niebieskimi tęczówkami. Z tyłu na plecach miał schowane miecze.

- Jesteś człowiekiem, a oni nas nie znają. - spoważniał. - A tak na marginesie, nie boisz się mnie?

- Niby czemu?

- Jestem dziwolągiem?

- Bez przesady. Znam gorszych od ciebie. Mutanci niejednokrotnie pojawiali się w moim życiu.

Żółw westchnął i usiadł obok mnie.

- Powiedziałam coś nie tak? Chodzi o to słowo, mutant tak?

- Nie no, wszystko okey.

- Przepraszam. Nie chciałam nikogo tym obrazić, ja po prostu tak nazywam te wszystkie dziwne stworzenia.

- Nie szkodzi. Jak w ogóle się tu znalazłaś?

- Przeszłam przez mur niedaleko stąd.

- A więc znalazłaś tajne przejście... - dumał, trzymając się za brodę. - Nie jesteś zwykłą istotą ludzką. Normalny człowiek nigdy by nie przeszedł przez portal. Jest tak zaprojektowany, by zabijać nieproszonych.

- Więc jakim cudem przeżyłam?

- Jak wspomniałem na początku, nie jesteś normalna. Musisz być istotą nadprzyrodzoną, kimkolwiek innym, niż człowiekiem.

Usłyszawszy te słowa nieco się zmieszałam. Zerwałam się i poddenerwowana spytałam wystraszonym głosem: - Jak mogę się stąd wydostać?

- Za kilka godzin. Z portalu można korzystać w odpowiednich porach po upłynięciu odpowiedniego czasu.

- Czyli ile!?

- 8 godzin.

- Że co!?

- To nie moje zarządzenie, złóż skargę do prezydenta.

- Ale ja nie mam gdzie się podziać!

- Spokojnie, to też jest Danville. Wygląda tu wszystko tak samo, tylko system rządów i ogółem cały system naszego zachowania jest nieco inny. Niedaleko jest hotel. Zamelduj się tam na noc.

- Dobrze. Nie wiem tylko, czy starczy mi pieniędzy. Dodatkowo ja mam te "realne"...

- Spokojnie. Przyjmujemy obie waluty, bo nasza nieznacznie różni się od tej ludzkiej. Trafisz na miejsce? - spytał pod koniec.

- Jasne. Dzięki za pomoc. - odetchnęłam z ulgą, pożegnałam się i odeszłam.

~*~

Po drodze mijałam kolejnych kilkadziesiąt dziwnych postaci. Mimo to nadal miałam obrazek tych czterech żółwi. Oni byli inni. Trochę odbiegali od reszty swoim wyglądem, umięśnioną posturą i... uzbrojeniem? Nie wiem jak reszta, ale ten w niebieskiej bandanie miał miecze. Tylko na co mu one?

W końcu doszłam do budynku. Zameldowałam się i poszłam do pokoju. Po drodze przeliczałam resztę pieniędzy, które wydała mi recepcjonistka. Wyszło trochę tanio...


Następnego dnia rano...

Nie bardzo chciało mi się wstawać. Pościel, pod którą spałam pachniała zniewalająco. Była świeża, a wypełniające ją od środka pierze pozwalało mi na dosłowne wtopienie się w nią. Po krótce, łóżko bardzoooo wygodne.


W końcu jednak musiałam wyleźć z wyrka, ponieważ spałam dość długo i miałam tylko godzinę na opuszczenie apartamentu.


Po upływie tego czasu opuściłam hotel i ponownie znalazłam się na głównej ulicy.


-"Gdzie to jest..." - próbowałam sobie przypomnieć miejsce portalu, z którego przedostałam się do lepszego Danville.

W końcu znalazłam uliczkę, która łudząco przypominała to miejsce. Jednak było tam bardzo ciemno. To dziwne. Przecież mamy niemal południe, lato! Słońce świeci...

Mimo to podeszłam do muru. Dotknęłam go prawą dłonią i odwróciłam się. Blask jakiegoś dziwnie jasnego światła oświetlał uliczkę do połowy. Uniosłam głowę jeszcze bardziej i kilkadziesiąt metrów przede mną ujrzałam dwóch dość młodych... ludzi!?

To byli dwaj chłopacy w szarych dresach. Szli w moją stronę. Zbliżali się do mnie z każdym krokiem.

- A co takiego taka śliczna dziewczyna robi w tym zaułku? - zagadał "ten z prawej".

Nie odpowiedziałam. Stałam nieruchomo, nadal śledząc ich wzrokiem.

- Nie wiesz, że po nocach mogą grasować niebezpieczni osobnicy? - rzekł drugi.

- A może masz ochotę się zabawić?

Po tych słowach przywarłam do ściany. Przeczuwałam co chcą zrobić. Jakbym czytała im w myślach.

- No co jest księżniczko... - jeden złapał mnie w pasie i obrócił w swoją stronę.

- Puszczaj! - wyrywałam się.

- No co? Naprawdę nie masz ochoty na zabawę? - zakpił i popchnął mnie w ręce swojego kolegi.

- Zostaw mnie zboczeńcu! - krzyknęłam w końcu, na co oboje się zezłościli.

Puścili mnie po czym sięgnęli do kieszeń i wyciągnęli małe scyzoryki.

- Albo zrobisz to dobrowolnie, albo cię troszkę uszkodzimy. - syknął jeden z nich.

Na raz odwróciłam głowę w lewą stronę i ujrzałam cień. Kolejną sylwetkę. Dopiero teraz się wystraszyłam i poczułam nieprzyjemne dreszcze. Nie znałam wszystkich zaklęć, a tu przydałoby się pole siłowe.

Na raz nowa postać powaliła tę dwójkę i podeszła do mnie.

- Zostaw mnie!

- Spokojnie, to ja.

Z ciemności wyłonił się żółw.

- Leonardo?

- Heh, cześć. Znowu się spotykamy. Może w nie najlepszych okolicznościach... Odprowadzę cię.

- Dziękuję. - odetchnęłam z ulgą i poszłam wraz z nim.




_____________________

Proszę o zapoznanie się z informacją, którą znajdziecie po drugiej stronie bloga. To dla mnie ważne, abyście się z nią zapoznali, ponieważ chcę oszczędzić sobie komentarzy na temat treści, jaką tutaj znajdziecie.
Osobiście nie jestem osobą, która używa niestosownych słów, ale w swoich opowiadaniach taka postawa Raphaela jest wręcz nieunikniona. Gdybym inaczej pokazała jego charakter, gryzłoby się to z całą fabułą. A zapewniam, że ta postać was zaskoczy.

6 komentarzy:

  1. Wow. Super rozdział . Bardzo mi się podoba. Ciekawi mnie czy wróci do tego Danville czy zostanie. No jak na razie same plusy. Czekam na nexta.
    U mnie trwają prace nad nowym opo

    argon-uprising.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ups pomylilam link . Mial byc taki

    uprising-argon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział,niezłe akcje się tu dzieją:-D póki co,jeśli jesteś zainteresowana zapraszam na mojego nowego bloga www.miloscimagia.blog.pl
    Jak by co to ten adres mam też na pierwszym blogu

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszesz to tak, jak zaplanowałaś. Będzie dużo krótszych notek, za to kilka serii, dobrze pamiętam? :)

    No i mam nadzieję, że pojawią się też cytaty, bo one mnie po prostu... oczarowały. Genialne i jeszcze Twojego autorstwa. Nie przeżyję :o

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za wspaniały obrazek na googlach <3
    Czy będzie jakaś zakładka ze zdjęciami? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam to tyle razy, a mojego komentarza brak? No nie może.być!
    Notka fajna. Coś innego. Fajnie się zaczęło :) liczę na dużo notek!
    Ps: u mnie nn. :)

    OdpowiedzUsuń